- Hah, jesteś niemożliwy!- Krzyknęłam.
Słońce składało się ku zachodowi. Noc już powoli chciała nas przywitać. Siedzieliśmy na molo. Nasz nagi zwisały swobodnie, prawie dotykając wody. Było miło, naprawdę miło.
- Kiedy byłem młodszy aż tak bardzo nie myślałem nad konsekwencjami. Uważałem, że musi to być fajna zabawa, więc czemu nie?- Odpowiedział Samuel.
- Poczekaj, poczekaj czy ty w ogóle dopuszczałeś do Siebie, że parasolka cię nie utrzyma?
- Raczej nie.
Podrapał tył głowy, w geście zażenowania. Uśmiechnął się i przymknął oczy.
- Jesteś nienormalny!- Krzyknęłam rozbawiona.
Otworzył jedna oko by móc na mnie spojrzeć. Chwilę się przyglądał i zaraz powrotem odwrócił głowę na wprost jeziora.
- Wiesz, że nazywanie mnie tak jest jak igranie z ogniem.
- Nie ma mowy, że cofnę to!
Uśmiechnął się.
- Jak chcesz.
Spojrzał na mnie. Zaraz potem dosłownie rzucił się na mnie. Zdziwiona obserwowałam to jak w zwolnionym tempie. W ostatniej chwili oprzytomniałam i chciałam umknąć mu. Jednak było już za późno. Był nade mną. Przyszpilił moje nadgarstki do drewnianego podłoża, obok mojej głowy. Jedna z jego nóg była pomiędzy moimi, a druga z zewnętrznej strony prawej. Przyglądał mi się z uśmieszkiem.
- I teraz nadal uważasz, że nie powinnaś odwołać tych słów?- Zapytał.
- Chyba śnisz, powiedzieć Ci więcej?
Nic nie mówił, więc uznałam to za zgodę.
- Jesteś nie tylko szalony, ale też zboczony!
Zmarszczył czoło. Widać było, że o czymś myśli. Spojrzał na mnie.
- Cóż, pasuje mi to, a wiesz dlaczego?
Przełknęłam głośniej ślinę, czy na pewno powinnam zaczynać ten temat. Chyba i tak już jest za późno by się wycofać.
- Powiedz mi.- Poprosiłam.
Przybliżył swoją głowę do mojej, na tyle by mógł mi coś powiedzieć do ucha.
- Kiedy tak cię trzymam, jako zboczeniec mogę zrobić bardzo wiele rzeczy.- Wyszeptał.
Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Oddalił swoją twarz od mojego ucha. Teraz patrzył na mnie. Nie wiem co mnie podkusiło by go o to zapytać. Głupia Sakura. Była lekko przerażona, że ona może jednak nie żartuje. Ale na pewno tylko robi mi kawał. Niebezpiecznie zaczął zbliżać swoje usta do moich. W tamtym momencie nie wiedziałam nawet jak krzyknąć, a co dopiero obronić się. Zamknęłam oczy, to wydawało się jedynym rozwiązaniem i czekać na dalszy bieg wydarzeń. Po chwili jednak usłyszałam śmiech i poczułam, że moje nadgarstki są już wolne. Uniosłam powieki. Na wprost nie wiedziałam już Saumela, a niebo. Przez ten krótki czas zrobił się już całkowicie ciemno. Miałam ochotę go zabić i siebie, że dopuściłam możliwość, że mnie pocałuje. Asszz, najchętniej uderzyłabym siebie za to zamknięcie oczu.
- I jak podobają ci się gwiazdy?- Zapytał.
Dopiero teraz zwróciłam na to uwagę. Usiadłam. Było ich tyle, ciągle spadały jakby było ich tam za dużo i szukały innego miejsca na niebie. Piękne. Otworzyła delikatnie usta ze zdziwienia. Nie wiedziałam co powiedzieć. Jakich słów użyć.
- Wiedziałem, że Ci się spodoba. Dzisiaj jest tak zwana noc spadających gwiazd. Niezwykłe, prawda?
Spojrzałam na niego. Obserwował z delikatnym uśmiechem. Wydawałoby się, że jego buzia promieniuje jakimś światłem, które sprawia, że chcesz ciągłe ją widzieć. Wróciłam do podziwiania gwiazd, by mnie nie przyłapał.
- Tak, masz racje.- Przyznałam.
Westchnęłam. Gdyby każda noc wyglądała jak ta.
- Chciałabym, aby noc zawsze tak wygadała.- Powiedział naglę.
Spojrzałam na niego.
- Hah, czy ty czytasz mi w myślach?
- Tak się dzieje, kiedy spotykają się bratnie dusze.
Zmieszałam się, nie wiedziałam co powiedzieć. Czułam się jakby to był sen, który zaraz się skończy. Zbyt piękny by mógł być prawdziwy.
Wstał i otrzepał się z kurzu. Podszedł do mnie i podał mi rękę.
- Czas się zbierać.
Niechętnie chwyciłam ją i stanęłam.
- Szkoda.- Stwierdziłam.
Naprawdę chciałam tu jeszcze zostać.
- Byłoby cudownie gdybyśmy mogli tu zostać, ale tak nie wypada.- Przyznał niezadowolony.
- Dlaczego tak sądzisz?
Zaśmiał się.
- Bo pomyślą, że Cię porwałem, już jest po północy.
Spojrzałam na zegarek. Faktycznie. Przecież jutro szkołą.
- Chodź!- krzyknęłam do niego.
Nie czekałam na jakiekolwiek działania z jego strony. Po prostu złapałam go za rękę i zaczęłam ciągnąć za sobą. Jednak zaraz dorównał do mnie. Żadne z nas nie puściło ręki drugiego. W przyjemnej ciszy doszliśmy do mojego domu. Pożegnaliśmy się, zaraz potem poszłam się ogarnąć by choć na trochę zasnąć przed dzisiejszymi zmaganiami.
~~*~~
Kolejny dzień zapowiadał się pełny pracy. Dzisiaj odbywał się festiwal, mający na celu promowanie nasze szkoły. Uczniowie muszą przyjść tylko na otwarcie przedsięwzięcia. Ci którzy nie biorą udziału zaraz potem mogą wrócić do domu. Niestety mi przypadł zaszczyt sprzątania po imprezie, więc chciałam czy nie byłam skazana na zostanie do końca, a nawet dłużej.
Wykonanie rutynowych czynności, naszykowanie się i zjedzenie śniadania zajęło mi mniej niż zazwyczaj. A skoro miałam więcej czasu, postanowiłam poćwiczyć grę na fortepianie.
Na początku gry, słychać było, że dawno nie grałam. Jednak z każdą kolejną minutą wychodziło mi to coraz lepiej. Kochałam te dźwięki, które można było wydobyć z fortepianu. Koiły one serce.
Zadzwonił telefon obwieszczając, że dostałam SMS-a. Spojrzałam na telefon. Od Samuela. Nacisnęłam otwórz. Pisał” Mam nadzieje, że nie myślałaś o mnie całą noc i się wyspałaś, bo ja nie dałem rady.”. Zaśmiałam się. Spojrzałam na godzinę. Czas wychodzić. Sprawdziłam czy wszystko mam przy sobie. Złapałam jeszcze żakiet i wyszłam.
~~*~~
Kiedy przeszłam przez próg mojego liceum Ino do mnie podeszła z wielkim bananem na twarz. Oczywiście nie bierzcie tego dosłownie, ale jej usta naprawdę wygięły się w takim kształcie. To trochę przerażające.
- Nie uwierzysz!- Krzyknęła podekscytowana.
- Masz rację!- Odpowiedziałam udając taką samą ekscytacje jak ona.
Miałam ochotę rozpędzić się i uderzyć głową w ścianę, jeszcze nie jestem pewna czują bardziej. Jej obecność już tak czasami działa.
- Dobra jak nie chcesz słuchać to nie!
Odwróciła się z zamiarem odejścia. Westchnęłam. Złapałam ją za rękę by stanęła z powrotem naprzeciwko mnie.
- Już, już przepraszam. Czy mogłabyś mi opowiedzieć co sprawia Ci tyle radości?
- Pójdę z Sasuke na bal!
Zamurowało mnie. Patrzyłam na nią nie dowierzają. Przecież ona mówiła, że jest zbyt oschły, niewychowanym chamem i jeszcze kilka takich miłych rzeczy.
- Czy przypadkiem nie twierdziłaś, że go nie lubisz i w życiu go nie wybierzesz?
- Stare czasy. Poza tym pomyśl od tej strony. Jest mega przystojny, każdy by mi zazdrościł takiego chłopaka. Plus na pewno świetnie będzie wyglądał w garniturze i dzięki niemu mogę zostać królową balu, bo w końcu on tez jest w elicie.
Wymieniała na palcach wszystkie zalety tego. Nie potrafię sobie wyobrazić go idącego na jakąś imprezę, wesoło rozmawiającego z ludźmi czy też tańczącego. W ogóle to jest nie do pomyślenia, że on może się w coś zaangażować!
- A to jak Cię zaprosił?
Zapytałam bo nie potrafiłam sobie tego odpowiednio zobrazować. Od razu wyobrażam sobie jakąś skrajność. Czyli Sasuke, który klęczy z kwiatkiem przed Ino i błaga -” Proszę, przyjmij mnie!”. A w jego oczach widać już łzy. Ciesze się, że nikt nigdy nie zobaczy co dzieje się w mojej głowie. Nie jednego mogłoby to przestraszyć.
Jednak Ino zamiast odpowiedzieć zaśmiała się nerwowo, ruszając w stronę sali gimnastycznej.
- Dlaczego z śmiejesz?
- Chodź już bo się spóźnimy na rozpoczęcie.
Pociągnęła mnie ze sobą.
- Pierwszy raz Ci się tak śpieszy na szkolną uroczystość.- Zauważyłam.
- Ludzie się zmieniają.- Stwierdziła i wzruszyła ramionami.
- Ino czego mi nie mówisz?
Zatrzymałam się przed samą salą i przytrzymałam jej rękę by zrobiła to samo.
- Bo on jeszcze mnie nie zaprosił i również odrzucił moje zaproszenie.
Wróciła twarz by nie patrzeć mi w oczy. Zaśmiałam się. Spojrzała na mnie oskarżycielsko. Ja tylko mogłam się już śmiać
.
- No dzięki za wsparcie.
Zdenerwowała się i zaczęła odchodzić. Ja nadal nie mogłam przestać się trząść.
- Zaczekaj Ino, ja naprawdę nie chciałam.- Powiedziałam siląc się na poważny ton głosu.
Już myślałam, że się uspokoiłam. Ale kiedy przystanęła i spojrzała na mnie z miną biednego psiaczka, znowu nie wytrzymałam. I tyle ją widziałam, zginęła w tłumu. Po chwili również weszłam na sale. Miałam nadzieje, że dobry humor nie opuści mnie, bo dzień zapowiadał się na długi.
~~*~~
Przeprasza za opóźnienie. Mam nadzieje, że rozdział się wam spodoba. Napiszcie w komentarzu co uważacie. Będę za to wdzięczna. Trzymajcie się ciepło i do następnego!
Pozdrawiam,
Kakatai. :*
Pozdrawiam,
Kakatai. :*
O jejciu w końcu doczekałam się nowego rozdziału i powiem Ci, że on jest boski!
OdpowiedzUsuńTen Samuel i jego tekst o bratnich duszach mnie rozwalił. A ta akcja z prawie-pocałunkiem była taka awwwwrr!
Ja czekałam na ten całus no!
Ale mam nadzieję, że kiedyś tam się go doczekam! Wiem, że blog opowiada o Sasusaku, ale tak strasznie polubiłam Samuela.
Co do Ino to ona mnie już całkiem rozwaliła. Nie ma to jak pewność siebie! W jej wykonaniu jest ona powalająca.
Naprawdę fajny rozdzialik, tylko doskwierał mi brak Saska!
Pozdrawiam Paulina
Dziękuje :* W następnym rozdziale będzie dużo Sasuke to na pewno i to nawet osobiście :D
UsuńPozdrawiam :*
Rozdział dodany w sierpniu a ja komentuje w październiku. Możesz mnie zabić za to :C. Rozdział jak najbardziej jest na TAK! Ech ale mam nadzieję, że w końcu będzie Sasuke, brakuje mi go. Jakoś nie mogłam uwierzyć, że zaprosił Ino xD. Samuel jest spoko, ale zaczyna mnie irytować. Zachowuje się jak jakiś laluś, najpierw udaje romantyka, potem zboka i później znów romantyka xD Zero romantyczności normalnie XD. Ale dobrze że mnie denerwuje, bo co to za opowiadanie gdybym wszystkich lubiła xD. Oby Sakura była na balu z Sasuke <3 Tak Kawaii <3 . Hahah w opowiadaniu zrobiłaś z Ino jeszcze większą debilkę niż ja w swoim, ale to dobrze! Dużo humoru :D A ja uwielbiam komedie romantyczne :D Czekam na nowy rozdział :*
OdpowiedzUsuńPaula